Genesis
Nie, to nie bdzie tekst o niezej niegdy grupie, w ktrej panowie Gabriel i Collins tworzyli histori. Bdzie rwnie o historii, tyle e o historii magazynw dyskowych. cilej - jednego magazynu dyskowego. Wanie tego. The Voicea.
To nie jest nowy wynalazek. Magazyn o takiej wanie nazwie istnia ju kiedy. Narodzi si hen, w 1991 roku, wraz z grup TFTE Team From The East. To byy czasy dyskietek 3,5 cala, podry na gied i tak ukochanego przez wielu swappingu. Czasy Atari ST.
Jakie wymiary ma wasz pokj? Mniejszy ni 2 m x 1,5? Jeeli tak, zaprocie dwch kumpli, zamknijcie drzwi i okna a po p godzinie w marnych szcztkach otaczajcego was powietrza moecie spokojnie zawiesi siekier. W takiej wanie gstej atmosferze narodzi si magazyn. Mia trzech ojcw i jedn matk. Matka nazywaa si Kebab i bya pierwszym, dzi ju legendarnym polskim magazynem dyskowym wydawanym na Amig. Przytaszczy toto kiedy z giedy we Wrocawiu Lovespy, zapewne jako dodatek do jakiej gierki. A moe S.S.Captain mu to przysa? Szczerze mwic nie pamitam. Grunt e pewnego letniego wieczoru odpalilimy Kebaba na Amidze. Na kilka godzin przepadlimy. Trzy osoby czytajce na raz jeden magazyn dyskowy - to si rzadko spotyka. Po tych kilku godzinach przerywanych okrzykami Ale zajebiste! i wyrywaniem sobie myszy doszlimy do wniosku, e wanie po to si urodzilimy. Zrobimy magazyn dyskowy. A co.
Bzzzzt. Stop. Problem. Kto to zakoduje? Trzeba wam byo wiedzie, e TFTE byo bardzo mod grup, tak wiekiem, jak i staem. Nasz teoretyczny koder - STRych - by wieo po kupnie ST i jego umiejtnoci pki co ograniczay si do dema Hello world! napisanego w trzech liniach w GFA Basicu. Nic to. STRych stwierdzi, e nie wici lepi rne okrge rzeczy i on zapewne nie zrobi maga w zastrzeonym dla absolutnych bogw ASEMBLERZE, ale w GFA to i owszem. Zrobi.
Po takiej deklaracji nie pozostao mi nic innego, jak odwie kodera do domu, w objcia nie majcego o niczym pojcia 1040 STFM, samemu za rzuci si do pisania tekstw. Odwiozem i rzuciem si. Szo ciko, to byy moje pierwsze prby w tym kierunku, podobne zreszt mki przeywa Lovespy, ktry na amigowym CED-zie biedzi si nad swoj czci contentu. Najgorzej rzecz jasna mia koder. Mczy si, mczy, duba, niedosypia ale wreszcie wyduba. Chodzio toto nie wieszajc si, wywietlao teksty. Pki co nie grao muzyki, ale nie wymagajmy zbyt wiele.
Czy ja ju wspominaem, e bylimy bardzo modzi? Modzi bardzo. W takim wieku szybko mona si do czego zapali, ale rwnie szybko zapa wczeniej poncy rwnym i jasnym pomieniem ganie nagle i bez wyranego powodu. My chocia mielimy powd. Powd nazywa si Zaklinacz gnoju i by alternatywn, szkoln gazetk, stojc w opozycji do pobogosawionego oficjalnie przez Rad Pedagogiczn Absoluta. Wymylilimy go pod koniec prac nad pierwszym numerem The Voicea i powicilimy mu si cakowicie. Robio si co takiego atwo ST syno ze znakomitego oprogramowania DTP a ile radochy! To zjawianie si w szkole o sidmej rano, rozrzucanie gazetki po toaletach, pniejsze udawanie, e o niczym si nie wie, rado z faktu maksymalnego wkurwienia redakcji Absoluta i wierchuszki dyrekcji... No piknie byo. The Voice wydawa nam si przy tym brzydkim, gupim kacztkiem. Nie wiadomo co by byo, gdyby nie upr STRycha. Tene upar si bowiem, e pierwszy numer maga zawiezie jednak na gied we Wrocawiu i puci midzy ludzi. I wiecie co? Zawiz.
Teraz ju wiem, e naley mu si za to pomnik. Po jakim roku Zaklinacz obchodzi nas ju coraz mniej, poza tym zbliaa si klasa maturalna i nikt nie chcia ryzykowa wpadki. Pewnego dnia jedzilimy sobie redakcyjnym maluchem po Zgorzelcu i wzio nas, eby popyka w jakie gierki. Podjechalimy do kolegi Jacusia - tene kolega syn z czstych dostaw wieego miska, cho cholernie ciko byo go z niego wydosta. Napadlimy go we trjk i jako da si ubaga. Na odchodne, zapewne w celu pognbienia nas lamerw, Jacu rzuci, e jest czonkiem klubu ST. Jakiego klubu? - zapytalimy gupio, bo kluby kojarzyy si nam wwczas wycznie z Klubowymi. A klubu QUAST - zatrbi Jacu i pokaza nam pierwszy numer Quast Magazine.
Chyba jeszcze nigdy nie biegem tak szybko do samochodu. Jedynka, gaz do dechy, dwjka... wiata, jakie wiata?... trjka. Pdzilimy kaszlakiem do STRycha, ju po drodze ukadajc plan rezurekcji Voicea. Wlaz nam QUAST na ambicje potwornie, pewnie dlatego, e we wstpniaku uzna si samowadnie za pierwszy magazyn dyskowy na ST. O nie! Co to, to nie! Przecie to my bylimy pierwsi, mdrzejsi, pikniejsi i w ogle. Nastpny miesic upyn zatem na kodowaniu silnika pod drugi numer The Voicea. By ju naprawd podobny do Kebaba, adnie obsugiwany mysz, wzbogacony muzyk. Do tego doszy teksty, duo tekstw. Cakiem niezych. Nie byo si czego wstydzi. W trzy miesice wyprodukowalimy maga, ktry kasowa QM na kadym moliwym odcinku.
O ile po pierwszym numerze odzewu nie byo rzecz jasna adnego, o tyle numer drugi zosta zauwaony i pochwalony. Rozpdzalimy si. STRych postanowi wzi motyk i porwa si na soce - napisa maga w asemblerze. Nigdy nie zapomn chwili, kiedy pokaza go po raz pierwszy. Jezu! Kebab na ST. Stany nam przed oczami chwile wielkiej chway, jakie zapewne ju za momencik bd naszym udziaem. Ju si widzielimy w cadillackach. Zapewne perspektywa woenia tykw w tych wanie autkach kazaa nam zapragn zarobi na magu. Dokadnie. Chcielimy go sprzedawa. Na cae szczcie pomimo wielce wyrafinowanego strychowego zabezpieczenia przed kopiowaniem ludzie dali sobie z tym rad i magazyn rozszed si szeroko. Z impetem weszlimy na scen. Rozpoczy si wyjazdy na parties, prby klecenia jakich unii, poznawanie ludzi. Cay czas wypuszczalimy kolejne numery magazynu, tym razem ju wydawanego na niemal nie modyfikowanym kodzie i oczywicie za darmo. Doczali kolejni edytorzy, e wymieni znanego dzi CoST. CoSTa, panie i panowie, zaczyna w THE VOICE.
Mamy rok 2002. Od mierci atarowskiego Voicea zszed po siedmiu numerach, kiedy rozpoczlimy studia mino osiem lat. Po tych omiu latach tytu powraca, cho ja sam wcale na niego nie gosowaem : Reszta Marsmellow chciaa inaczej a demokracja jest demokracj. Na scen - tym razem pecetow - wkracza zatem zombie, ktry, o ile dobrze odczytuje zamiary grupy, ma ch postraszy troch. Z pierwotnego skadu redakcyjnego ostaem si tylko ja, reszta to nowy narybek. Zaczynamy go z przytupem, koczc ten numer w obdnym tempie. Zobaczymy jak pjdzie dalej.
Obieca moemy jedno. To bdzie dobry magazyn. Albo bdzie dobry, albo w ogle go nie bdzie.
Tak nam dopom.
mr. byte