Swapping a sprawa polska W ostatnim numerze Budynia Yagood rozpaczaˆ nad upadkiem swappingu i zanikiem szlachetnej umiej©tno˜ci pisania list¢w w postaci prehistorycznej, czyli papierowej. Jakbym Miodka sˆyszaˆ. Nale¾y IMO rozgraniczy† dwie rzeczy: rzecz pierwsza to rzeczywista bieda umysˆowa bij¥ca z wi©kszo˜ci maili kr¥¾¥cych po sieci. Maile te coraz niebezpieczniej zbli¾aj¥ si© sw¥ form¥ do SMS¢w, a do tego pisane s¥ w HTMLu, bo przecie¾ nie od dzi˜ wiadomo, ¾e nic tak dobrze nie wpˆywa na czytelno˜† przekazu jak czternastopunktowy nagˆ¢wek w Tahomie. Najlepiej czerwony. Rzecz druga to przyrodzona homo sapiens wygoda. Gatunek nasz od pocz¥tk¢w swego istnienia wspina si© po drabinie ewolucji jedynie dzi©ki uˆatwianiu sobie ¾ycia. Wiecie: koˆo, silnik parowy, telefon, te rzeczy. Jednym z wi©kszych wynalazk¢w ostatnich lat jest z pewno˜ci¥ Internet. Nie b©d© go broniˆ, od tego s¥ inni. Chodzi o co˜ innego: o przemijanie, o kolejno˜† pokoleä. O ich przyzwyczajenia, o upodobania. O ludzk¥ - powt¢rzmy - wygod©. Yagood stawia wa¾kie pytanie: Czy nie lepiej dosta† stafik na rozjebanych dyskach wyci¥gni©tych paper-stuffu, kt¢ry znajdowaˆ si© w rozdartej uprzednio kopercie? Chuj nawet, ¾e b©dzie full bad-sektor¢w! Pierdoli† bad-sektory! Liczy si© only klimaxx. Kolego! Czasy, kiedy na najnowsze dema, u¾ytki i inne cyfrowe dobra czekaˆo si© z t©sknieniem wiekami min©ˆy. Min©ˆy czasy, kiedy po wypakowaniu paczuszki i wˆo¾eniu dyskietki do nap©du okazywaˆo si©, ¾e ona - ta dyskietka - nie przeszˆa testu uderzeniowego Poczty Polskiej. Przepadˆy. Nie wiem, ja tam si© ciesz©. Na scenie siedz© od pocz¥tku lat dziewi©†dziesi¥tych i dobrze pami©tam te chwile w˜ciekˆo˜ci, kiedy to najnowsze demo okazywaˆo si© mie† bˆ©dne CRC w sektorze - powiedzmy - szesnastym. To si© potem ˜ni po nocach. Nie s¥ to klimaxxy, do kt¢rych si© t©skni po latach. Raz. Dwa: jako ¾e Poczta Polska dˆugo jeszcze nie osi¥gnie szybko˜ci Internetu, nale¾y pogodzi† si© z faktem, ¾e idealnym medium do rozpowszechniania najnowszych produkcji b©dzie wˆa˜nie Net. Przemawiaj¥ za tym wzgl©dy praktyczne, niestety. Yagood t©skni do dziesi©ciokilobajtowych list¢w. Dˆugie listy, dobre listy, zdaje si© twierdzi†. Ja za˜ twierdz© przekornie, ¾e dˆugo˜† listu nie przekˆada si© na jego warto˜†. Opowie˜ci w stylu "co dzi˜ jadˆem na obiad" s¥ ˜rednio zajmuj¥ce, w dodatku zobowi¥zuj¥ do r¢wnie dˆugich (ergo bezsensownych) rewan¾y. Generalizuj©? Yagoodowi mo¾na a mnie nie? Oczywi˜cie, ¾e lepiej klikn¥† tu i tam, wysˆa† emaila w czterech zdaniach ni¾ m©czy† si© z pisaniem letka na 10 kilo, potem jeszcze pakowaniem stuffu, podpisywaniem si© na kowerach, xerowaniu tych¾e, fakowaniem stamp¢w, naklejaniem stamp¢w. Czysto, sucho, zawsze pewnie... mr. byte prawdziwy scenowiec (mam gdzie˜ jeszcze pudeˆko list¢w sprzed dekady)