Autobiografia czyli moje scenowe pocz¥tki Okoˆo dziewi©ciu miesi©cy przed tym pami©tnym dniem pewne skromne jajeczko poˆ¥czyˆo si© z pewnym przebojowym plemnikiem. Na jajeczku byˆo skromnie napisane co˜ w stylu "raytraced txt stuff ibiza", na plemniku za˜ co˜ koˆo "musical tracking experience"... Moja przyszˆo˜† zostaˆa jasno okre˜lona ju¾ tego dnia, na dziewi©† miesi©cy przed dniem innym bo pami©tnym. Od samego pocz¥tku wszystko wskazywaˆo jaki los mnie czeka: wyj¥tkowo malownicze fraktale po kaszce z mleczkiem, znakomite efekty 3D w pieluchach, cudownie progresywne brzmienia z ust mych pˆyn¥ce, pierwsze nie˜miaˆe pr¢by powiedzenia tego co chciaˆbym zapisa†... Zaiste, skazany byˆem na scenowanie. P¢«niej byˆo jeszcze lepiej. Okres przedszkola pami©tam jako dni nieustaj¥cej zabawy a przy okazji i nauki. To wtedy wˆa˜nie poznaˆem tajniki fakania (w celach roboczych wykorzystywaˆem do tego bogu ducha winne dzieci, no ale kto z nas nie eksperymentowaˆ?), wtedy te¾ poznaˆem intuicyjnie (bo samego sˆ¢wka jeszcze nie znaˆem) poj©cie dyskusji i jak pomocne mog¥ w niej by† ˆokcie a kolana szczeg¢lnie. To przedszkole nauczyˆo mnie, ¾e powoˆaniem scenowca jest ¾ycie w grupach (najpierw joineli mnie do "maluch¢w", p¢«niej byˆem w elitarnych "starszakach"). Przedszkole pokazaˆo mi jak broni† si© przed niechcianymi kontaktami przy pomocy sprytnych wybieg¢w ("prose pani! a on to mnie kopie!", "Andrzejku, won on CoSTy!"). Jak podejmowa† szybkie i trafne scenowe decyzje ("Ty jeste˜ w naszej bandzie. Ty spadaj!"). Jak tworzy† pierwsze produkcje 2D (bazgranie ˜wiec¢wkami po ˜cianie rz¥dzi!) i 3D z prostych obiekt¢w (klocki rulahh!!!). To w przedszkolu lizn¥ˆem pocz¥tki edukacji muzycznej przy pomocy zajebistych i prostych instrument¢w: tr¢jk¥ta i tamburyna. Tam nauczyˆem si© skˆada† melodi© w patterny (raz-dwa-trzy raz-dwa-trzy)... Nasi¥kˆem za mˆodu scen¥ i na staro˜† jeszcze pewnikiem nie raz mi to tr¥ci. Bogu niech b©d¥ dzi©ki za przedszkole! P¢«niej nadeszˆa szk¢ˆka podstawowa. Tak to zwykle wszak bywa. Szk¢ˆka ani za du¾a, ani za maˆa ale za to cholernie proscenowa! Zacznijmy od wygl¥du samej klasy nam przypisanej: wsz©dzie fajne kolorki na lamperiach, ciekawe (cho† nieco pˆaskie) obiekty na ˜cianach w postaci wsz©dobylskich goˆ¥bk¢w pokoju, podobne obiekty rzucone na okna (¾e niby transparencja) no i dochodz¥ce zewsz¥d buczenie, kt¢rego pochodzenia przez kilka lat biegania do owej szk¢ˆki nie rozgryzˆem. Ale byˆo bardzo proscenowe! Brzmiaˆo toto jak pierwowz¢r tego upartego buczenia znanego ze znakomitego sk¥din¥d dema Kasparov. W szk¢ˆce jak to w szk¢ˆce - uczyli nas gˆ¢wnie (przynajmniej si© starali). Ale czego nas uczyli! A prosz© paästwa zacz©li˜my mno¾y†, dzieli† i robi† dziwne rzeczy z cyferkami. Przyszli koderzy byli wniebowzi©ci. Do spazm¢w rado˜ci doprowadzaˆy ich zaj©cia z tak zwanej trygonometrii (czy jako˜ tak), kiedy to dostawali do ˆapek swych r¢¾ne sto¾ki, sze˜ciany i takie tam... Ja tam z konsekwencj¥ przej©t¥ z przedszkola stawiaˆem nadal pierwsze kroki w solidnych scenach 3D. Ale tworzywo byˆo tym razem ju¾ jakby bardziej przyjazne: zrezygnowano z drewna na rzecz plastiku, co znakomicie uˆatwiˆo modelowanie obiektu! Czy to przygrzany, czy to rozci¥gany, czy to nadeptywany - plastik odksztaˆcaˆ si© w fajne formy. Na innych lekcyjkach byˆo jeszcze lepiej! We«my tak¥ plastyk©... No przecie¾ ¢wczesny system edukacyjny byˆ tworzony z my˜l¥ o scenerach! Ciapkanie farbkami, oˆ¢wkami, kredkami, w©glami i innymi dziwnymi materiaˆami przygotowywaˆo nas do obsˆugi takich gigant¢w jak Photoshop. Osobi˜cie wyniosˆem te¾ z tych lekcji jedn¥ istotna nauk©: barwa o nazwie siena palona smakuje najlepiej ze wszystkich farbek plakatowych! Whoa, lekko sˆodkawa, z takim posmakiem plastiku, piasku i czego˜ jeszcze... Multimedia!!! Plastyka... Ha! A co powiecie o lekcjach muzyki? Standardowy flecik, nie mniej standardowe standardy do odgrywania na owym... Oj, tyle co si© wtedy nauczyˆem o muzyce to nie nauczyˆem si© ju¾ nigdy! Mieli˜my te¾ podstawy tak zwanego trackingu czyli robienia muzyki na zasadzie "kurwa, do tego momentu si© nauczyˆem ale dalej to ju¾ ni chuja". Maˆo tego! Poznawali˜my instrumenty najbardziej podstawowe dla ka¾dego muzyka w ten spos¢b dopracowuj¥c warsztat. Na ten przykˆad: osˆawiony flecik (podstawa p¢«niejszych modk¢w amigowych cho† przeszli p¢«niej masowo na fletnie pana), taki tr¢jk¥cik co robiˆ "ding" jak w niego pieprzn¥† (znany z przedszkola ale w wersji extended - bo wi©kszy jaki˜ taki), b©benek (podstawy prowadzenia beatu i dorabiania snar¢w), paˆeczki takie drewniane co to mo¾na byˆo w nie pizga† i wychodziˆ z tego rytm jak si© pizgaˆo w miar© regularnie i w jakim˜ tam tempie... Jednym sˆowem - klasyka i podstawy scenowej tw¢rczo˜ci! Byˆy te¾ rob¢tki r©czne zwane ZPT (zaj©cia praktyczno - techniczne)... Ale to prowadziˆa nam taka wredna babeczka co to kazaˆa wybiera† zawsze pomi©dzy kanapkami a robieniem na drutach. Ot taki terror jedzeniowo - ubraniowy. Miaˆo to jednak swoje plusy! Potrafi© teraz narobi† sobie kanapek na party i strzeli† jakie˜ r©kawiczki je˜li party dzieje si© w zimie. P¢«niej wpadˆa szk¢ˆka tak zwana ˜rednia. Tam ju¾ nie przebaczali! Na dzieä dobry zadawane byˆo proste pytanie: chcesz by† koderem, muzykiem, grafikiem czy te¾ wszechstronnym geniuszem czyli text-writterem? W zale¾no˜ci od dokonywanego wyboru wpadaˆo si© na mat-fiz, profil humanistyczny lub jakie˜ inne aberracje. Swapperem zostawaˆo si© na ulicy pchaj¥c r¢¾ne fajne rzeczy mˆodym licealistom :). Ja tam wyl¥dowaˆem na mat-fiz (straszna pomyˆka!). Fajnie byˆo dop¢ki nie zacz©li zapodawa† nam jakich˜ gˆupot w stylu wyci¥ganie caˆki i wsadzanie zmiennej. Do dzi˜ tego nie kumam... Ale koderom przydaˆo si© doskonale! Ja z tych zaj©† skumaˆem sˆowa "wyci¥ganie" i "wsadzanie". Oto bowiem nastaˆ okres lat mˆodzieäczych, kiedy to zacz©ˆo si© odkrywanie urok¢w pˆci caˆkowicie przeciwnej (dla niekt¢rych niekoniecznie :)). Jak¾e to wpˆywaˆo na rozw¢j form pisarskich! Te wszystkie t©skne pamflety, ¾aˆosne ody, nieskoäczenie zdoˆowane treny... Jednego dnia miaˆo si© doˆa bo rzuciˆa/rzuciˆ/rzuciˆo, nast©pnego za˜ ˜piewaˆo si© i skakaˆo z rado˜ci bo wr¢ciˆa/wr¢ciˆ/wr¢ciˆo... Sˆodkie czasy! Szkoˆa ˜rednia to tak¾e pierwsze do˜wiadczenia z narkotykami... Uuuuuuoooooo!!!! Grzyby! Zioˆo! R¢¾ne proszki! Jakie to czasami miksy w oczach zostawiaˆo! Jakie wizje si© fajne snuˆy! Ile¾ materiaˆu na efekty do dem! A alkohol?!? Yeee, odkrycie w¢dki i masowe jej pochˆanianie zaj©ˆo mnie na dˆuuugi okres czasu. P¢«niej maˆe eksperymenty pod ˆawk¥ z zakupionym na przerwie winem... Daˆo si© ¾y† w tym liceum! I nastaˆa matura. A po maturze - studia. No i zacz©ˆa si© solidna robota w temacie samookre˜lenia si© w temacie kim si© tak wˆa˜ciwie jest: koderem, muzykiem i tak dalej. Jedni poszli na polibudy i skoäczyli jako ¾aˆosni programi˜ci baz danych... Inni poszli do szk¢ˆ muzycznych i zostali jeszcze bardziej ¾aˆosnymi grajkami chodnikowymi (wsp¢ˆczuje kolesiom po jakich˜ pianinach czy tym podobnych instrumentach... we« tu postaw pianino na chodniku!). Zupeˆnie ¾aˆo˜nie skoäczyli kolesie po szkoˆach plastycznych. Tam ich nauczono, ¾e bazgranie bez ˆadu i skˆadu sprzeda si© lepiej ni¾ solidne pikselowanie i oto mamy dzi˜ prace w stylu skan panienki, du¾o napis¢w dookoˆa i ju¾ jest super. Najlepiej na wszystkim wyszli oczywi˜cie wszechstronni geniusze czyli text-writterzy! Biznesy, polityka, dziennikarstwo, uznanie, kobiety, wino, ˜piew i inne atrybuty sukcesu... Oto my! Wzorowi scenerzy! Po ci©¾kich pocz¥tkach (nic ˆatwo nie przychodzi!) mam teraz luzy. Jestem sobie radosnym scenerem... Ale wiem jedno: jeszcze troch© przy tym hobby zostan©. Jakie˜ to takie fajne. No i tyle lat mnie do tego przygotowywano... CoSTa/marsmellow ps. og¢lne :)))